+48 607 60 38 90 / +48 784 624 171 | biuro@4itsecurity.pl

Bezpieczeństwo IT - oficjalny blog 4 IT SECURITY

18 lutego 2020

Dlaczego Google, Facebook, Twitter, YouTube i Linkedin są darmowe?

Publikacja: 17.04.2017

Aktualizacja 18.02.2020.

Portale społecznościowe cieszą się ciągle rosnącą popularnością. Wielu nie wyobraża sobie bez nich życia. Cały świat komunikuje się i konsumuje informacje za pomocą  serwisów takich jak Facebook, Twitter, YouTube czy Linkedin. Liczba użytkowników portali społecznościowych cały czas rośnie i przeznaczają na korzystanie z nich coraz więcej czasu.

Zastanów się przez chwilę nad tym do czego używałeś dzisiaj swojego telefonu?

Otóż  liczba aktywnych użytkowników social media na świecie wynosi obecnie 2,789 miliardów, z czego aż 2,549 miliardy korzysta z nich za pomocą urządzeń mobilnych. Najpopularniejszym serwisem na świecie, czego można było się spodziewać, jest Facebook. Ma on już 1,871 miliarda użytkowników, z czego 44 procent stanowią kobiety, a 56 procent mężczyźni. 87 procent korzysta z niego za pomocą urządzeń mobilnych, a 55 procent robi to codziennie. Każdego dnia umieszczają oni w serwisie ponad 350 milionów fotografii, a przycisk „Lubię to” jest naciskany około 6 miliardów razy. Dlatego nie można kwestionować potęgi mediów społecznościowych.

Internauci umieszczają w portalach społecznościowych duże ilości informacji o sobie, wskazujących na ich zainteresowania, upodobania czy też preferencje. Facebook odniósł sukces, nakłaniając ludzi do dzielenia się takimi informacjami o sobie jak status związku, ukończone szkoły, lista znajomych, wiek, płeć, adresy e-mail, miejsce urodzenia, zainteresowania przebieg kariery zawodowej, lista ulubionych rzeczy, wyznanie, poglądy polityczne, zakupy, zdjęcia i filmy. Media społecznościowe stają się kroniką naszych uroczystości, zakupów oraz urlopów. W ten sposób stają się idealnym celem dla działań marketingowych. Reklamodawcy znają najbardziej intymne szczegóły życia użytkowników Facebooka i mogą oferować im swoje produkty i usługi z niezwykłą precyzją. Tak dokładne dane są wykorzystywane do prowadzenia reklamy personalnej, badań zachowań klientów, wysyłania personalizowanych materiałów reklamowych. Co więcej Facebook wprowadził szereg innowacji umożliwiających śledzenie użytkowników w całej sieci za pomocą przycisku „Lubię to”, dzięki któremu Twoi znajomi widzą jakie posty Ci się podobają, ale też z każdym „lajkiem” generowane są dane, które są analizowane i sprzedawane marketerom i brokerom danych na całym świecie.

Wszystkie dane, które udostępniamy za darmo w serwisach społecznościowych są oznaczane, przypisywane do konkretnego miejsca na ziemi i sortowane w celu odsprzedaży agencjom reklamowym i marketingowym. Dzięki temu możesz korzystać z „darmowych” narzędzi ponieważ to nie Tobie sprzedawana jest usługa, to Ty jesteś na sprzedaż. Marketerzy i brokerzy danych, tak pozyskane dane dołączają je do innych danych o swoich klientach, tworząc tzw. profil osobowościowy, na podstawie którego wyciągają określone wnioski. Przykładem mogą być banki, które gromadzą informacje o wszystkich naszych transakcjach finansowych, dysponując ogromną ilością danych na nasz temat. Nie są to tylko dane o wysokości zarobków, ale także informacje o miejscach, w których najczęściej kupujemy, firmach, z usług których korzystamy. Dzięki tym informacjom bank posiada możliwość dopasowania oferty do profilu klienta na podstawie historii jego rachunku i transakcji. Łącząc dane z konta na Facebooku oraz profil zakupów online, można natychmiast uzyskać wgląd w preferencje i potrzeby klienta. Natomiast po uzupełnieniu tych danych informacjami z innych źródeł, dotyczącymi np. najczęściej odwiedzanych miejsc według aktywności w mediach społecznościowych lub historii lokalizacji – szybko stworzyć dokładny, wielowymiarowy profil, który ma dużą wartość w przypadku nowych rodzajów usług. Profilowanie tego typu jest dużą korzyścią, gdyż dzięki temu można wyeliminować nietrafione akcje marketingowe. Analizując dane można ustalić nasz profil: wiek, zawód, zarobki. Poznać historię zakupów w Internecie, a może nawet wszystkich zakupów przy użyciu karty płatniczej.

Serwisy społecznościowe dają nam możliwość budowania kontaktów z innymi, ale ponieważ muszą przynosić zyski, to również pozyskują w zamian jak najwięcej naszych danych. Publikując w serwisie treści dzielimy się naszymi przekonaniami, zainteresowaniami czy upodobaniami, a jak się okazuje wszystko to można przekuć na zyski. Ponad miliard użytkowników Facebooka sumiennie aktualizujących swój status, zdradzających szczegóły swojego życia i publikujących zdjęcia stał się największą bezpłatną siłą roboczą. Dzięki tym czynnościom wartość Facebooka osiągnęła poziom ponad 180 miliardów dolarów. Analiza Twojej sieci społecznościowej i jej członków mówi bardzo dużo o Twoim życiu, poglądach politycznych, a nawet orientacji seksualnej.

Oczywiście nie tylko Facebook korzysta z modelu biznesowego polegającego na sprzedaży użytkowników reklamodawcom. Na świecie są tysiące firm postępujących w ten sam sposób. Spójrzmy chociaż na Google, kiedy przeszukujemy Internet korzystając z wyszukiwarki chcąc uzyskać informacje dotyczące wskazówek dojazdu, możliwości biznesowych czy też wyników sportowych. Szukamy informacji, a program śledzi i rejestruje zapytania oraz wszystkie linki, które klikamy. W tym momencie zaczyna się pozyskiwanie informacji na nasz temat. Kolejny produkt Gmail, gdzie firma uzyskała dostęp do prywatnych i służbowych maili. Google w ten sposób skanuje i elektronicznie odczytuje wiadomości szukając wskazówek, które można zaoferować reklamodawcom zwiększając przychody dzięki uszczegółowieniu Twojego profilu. Aby dane były jeszcze bardziej precyzyjne uruchomiono darmową usługę Google Maps wraz z lokalizacją i wskazówkami dojazdu, a następnie Google Voice aby wiedzieć o czym rozmawiasz i czego potrzebujesz. Dodatkowo dla dokładności stworzono system operacyjny Android dzięki któremu Google ma możliwość śledzenia przez cały czas i w każdym miejscu w którym korzystasz z swojego smartfona. A na dokładkę Google Glass, komputer mający postać okularów podłączonych do Internetu i wyświetlający informacje w postaci wizualnej. Urządzenie może robić zdjęcia i filmy i przesyłać je w czasie rzeczywistym. W ten sposób pozwalamy firmie na rejestrowanie na bieżąco naszego życia, tego co widzimy i słyszymy oraz sprzedawania tych materiałów reklamodawcom. No bo przecież gdy rejestrujemy mając na sobie takie okulary na przykład nasz pierwszy zjazd na nartach to algorytm rozpoznawania obrazów wbudowany w Google Glass zacznie Ci wyświetlać kupony rabatowe na sprzęt narciarski. Kiedy spojrzymy na to wszystko sceptycznym okiem okazuje się, że te wszystkie wymienione produkty tworzone są nie po to aby udostępniać nam darmowe narzędzia do komunikacji lecz żeby uzyskać jak największą ilość danych o nas.

 

 

Zagrożenia dla prywatności

Połączenie danych z serwisów społecznościowych z informacjami zawartymi w publicznych bazach i danymi lokalizacyjnymi może prowadzić do wielu nieoczekiwanych, a nawet szkodliwych sytuacji jak ta, gdzie pewien ojciec dowiedział się, że jego piętnastoletnia córka jest w ciąży, ale nie od niej samej tylko od lokalnego sklepu, gdy ten zaczął przysyłać listy z kuponami rabatowymi na towary. Sytuacja doprowadziła do takiego zdenerwowania ojca, że zrobił awanturę w sklepie, że ten nakłania jego córkę do zajścia w ciążę, choć jak się później okazało posiadali tą informację już wcześniej od brokerów danych.

Firmy chcą wiedzieć coraz więcej o klientach, głównie jak potwierdzają, aby minimalizować ryzyko gospodarcze. Z drugiej strony, obywateli chronią ustawowe standardy przetwarzania danych, wynikające z konstytucyjnie zagwarantowanego prawa do prywatności. Tworzenie profili osobowościowych jest dopuszczalne, lecz powinno się odbywać po spełnieniu określonych warunków, na określonej podstawie prawnej. Z jednej strony dobrze przygotowane oferty dla konkretnych klientów mogą ułatwić pracę instytucjom i ułatwić życie klientom, z drugiej strony otwiera się pole do inwigilacji każdego i możliwość manipulowania danymi. Użytkownik często nie zdaje sobie sprawy z ilości danych, które zostawia w sieci, ale też jednocześnie nie wyraża zgody na ich przetwarzanie. Aby częściowo zapobiec temu drugiemu, każdy użytkownik jest w stanie ustawić odpowiadający mu poziom prywatności w swoich profilach w serwisach społecznościowych, może też selekcjonować informacje umieszczane przez siebie w sieci. Pamiętajmy, że to, co wrzucimy do sieci, pozostaje w niej praktycznie na zawsze - dane raz wprowadzone do sieci często nie mogą być z niej usunięte w sposób definitywny. Potencjał ogromnych baz danych jest oczywisty i każdy chciałby na tym skorzystać. Problem w tym, że bazy te kryją szereg informacji na nasz temat, które nieraz wolelibyśmy, żeby pozostały prywatne. Nie można jednak zapominać, że reklamodawcy płacąc za usługi będą pozyskiwać coraz więcej o nas danych. Dlatego właśnie te narzędzia są „darmowe” ponieważ płacą za nie reklamodawcy kupując dane, które gubimy w sieci. W efekcie powstaje coraz więcej rozbudowanych baz danych zawierających dane osobowe. W tym momencie wzrasta także szansa na wyciek danych z takich baz oraz na ataki, co stanowi zagrożenie dla prywatności osób tych danych. Kiedy jesteś produktem Internetu i mediów społecznościowych, stoisz przed wyzwaniem polegającym na tym, że dane ujawniane w jednym kontekście mogą zostać wykorzystane w zupełnie nieoczekiwany sposób w innym, z istotnymi konsekwencjami.

Komentarze (0)

Dodaj

Popularne wpisy